We Włocławku-Iskierka,tutaj Skierka... Podoba mi się jednak.
Rodzica ogon przez chwilkę widziałam-chyba siedzi przed wejściem,a mała kręci się i na chwilę wstała.Oj...ale ona urosła.
Offline
Skierka podsypiała, kiedy przyleciał rodzic z jedzeniem. Wzięła całego ptaka i zaczęła - całkiem zresztą sprawnie - zajadać. Rodzic odleciał, ale za parę minut przyleciał drugi z drugim ptakiem. Tym razem Skierka została nakarmiona przez mamę albo tatę. Oczywiście cały czas dawała upust swojej radości swoim słodkim, donośnym głosikiem. Rodzic po nakarmieniu Skierki poszedł jeszcze poszukać jakichś resztek - chyba sam był głodny. W końcu odleciał. Skierka więc zajęła się ulubionym ostatnio zajęciem, to jest oglądaniem panoramy Warszawy - dzisiaj niestety deszczowej.
Na tym zdjęciu widać jak Skierka pędzi do jedzonka.
klik klik ------>
Offline
A teraz w gnieździe pusto i cicho.Hm...
Offline
Offline
Taniu, Skierka jeszcze ciągle jest w gnieździe, tyko ostatnio lubi przesiadywac na tarasie wokół gniazda. Ale jeszcze nie wyfrunęła, chociaz pewnie niedługo to zrobi. To smutne, one tak szybko dorastają - człowiek się przywiązuje. a potem tylko szukaj wiatru w polu. Ale tak to juz jest - zeby tylko zyły długo i szczęśliwie. Moze za rok ona załozy gniazdo w miejscu, w którym dorastała?
Offline
Offline
Niestety, nadszedł czas na pożegnanie się z rodziną warszawskich sokołow. Kończy się przekaz internetowy i z naszymi sokołami spotkamy się dopiero w przyszłym sezonie. Ornitolodzy zajmujący się sokołami obiecują, że będziemy mieli możliwość podglądania gniazda również w przyszłym roku.
A więc do zobaczenia Warsie, Sawo, Skierko - może wrócicie do warszawskiego gniazda, a może spotkamy się gdzieś w Polsce - tam, gdzie los was rzuci. Życzę wam szczęśliwego sokolego życia i do zobaczenia.
Tutaj link do artykułu w GW: http://miasta.gazeta.pl/warszawa/1,9519 … ltury.html
Offline
Kamera ciągle działa, więc zaglądam sobie co i raz do gniazdka. Dzisiaj w gnieździe była Skierka - tak, tak - to na pewno była ona. Tak twierdzą specjaliści, a więc kamień z serca mi spadł, bo było podejrzenie, że coś się z nią złego stało. Na szczęście wróciła.
Ale teraz (godz. 19:15) kiedy zajrzałam do gniazda zastałam tu parkę gołębi. One biedaki nie wiedzą, że trafiły do jaskini lwa. Oj, lepiej żeby ich sokoły nie spotkały. A gołębie sobie spacerują po aparatamentach, gruchają na potęgę i nie wiem, czy nie szykują się do założenia gniazda. Wygląda na to, że instynkt samozachowawczy je porządnie zawodzi, uciekam stąd zaraz bo nie chcę być świadkiem tragedii gołębiej, kiedy wrócą sokoły.
Offline
Skierka znowu w gnieździe. Tak się cieszę.
Wyfrunęła z gniazda 31 maja nad ranem i wróciła dopiero wczoraj. Już się bałam, że coś złego jej się przytrafiło. Ale dopiero dzisiaj ją zobaczyłam na własne oczy - to na pewno ona. Ma charakterystyczne białe piórka na końcu ogona - ani Wars ani Sawa tego nie mają.
No i od paru minut tak się wydziera, że nie ma wątpliwości, że to nasza sokoliczka.
Siedzi na tarasie na zewnątrz, ale słychać ją świetnie. Szkoda, że nie ma kamery na zewnątrz gniazda - może będzie w przyszłym roku, będzie można dłużej obserwować te piękne ptaki.
A tu parę dzisiejszych fotek naszej bohaterki:
A na tym zdjęciu widać bardzo wyraźnie białe zakończenie ogona Skierki:
Offline
Dzisiaj jak zwykle zajrzałam do gniazda sokołów warszawskich spodziewając się tego, co widzę codziennie - czyli pustego gniazda. A tutaj: niespodzianka.
W gnieździe siedzi sobie Wars, czyści piórka, dziobie kamyczki (a może wyjada resztki po ucztach Skierki), wygrzebuje dołki. Że to Wars jestem pewna na 95%. Bo ma skrzyżowane pióra na ogonie i jest bardziej smukły niż Sawa. Ona ma dwie białe plalmki na głowie - ptak, którego dzisiaj widziałam plamek nie miał. A Skierka z kolei ma białe końcówki ogona i przynajmniej jeszcze do niedawna zachowywała się bardzo głośno, a dzisiaj w gnieździe było cichutko. A więc to chyba jednak Wars. Siedział dłuższy czas, potem usiadł sobie na skraju gniazda, rozłożył skrzydła i chyba zażywał kąpieli słonecznej (w Warszawie dzisiaj słonecznie i upalnie).
Potem wstał, jeszcze przez chwilę widziałam jego cień - i albo odfrunął, albo siedzi sobie na balkoniku na zewnątrz gniazda. W przyszłym roku być może będzie zainstalowana kamera pokazująca wejśce do gniazda z zewnątrz, będziemy mogli jeszcze lepiej poznać zwyczaje tych pięknych ptaków.
Udało mi się oczywiście sfotografować naszego gościa - a właściwie nie gościa, on przecież był u siebie.
Offline
Basiu,fantastycznie ja jakoś nie mam szczęścia,co zaglądnę to pusto.
Fajnie,że pokazałaś Warsa w gniazdku
Extra byłoby gdyby była kam.na balkoniku,Nasze obserwacje miałyby szerszy zakres
Offline
Dzisiaj znowu miałam szczęście. W gnieździe zastałam sokoła. Najpierw myślałam, że to Skierka, ale to chyba była Sawa - na łebku miała dwie białe plamki. Na zdjęciach tego nie widać, ale kiedy przeszła do drugiego pokoju plamki były widoczne. Niestety, nie udało mi się zrobić zdjęcia z tej kamerki. Ale z pierwszej jak najbardziej. Sawa (umówmy się, że to jednak ona) najpierw leżała przy wejściu z rozłożonymi skrzydłami i ciężko dyszała. Potem weszła w głąb gniazda, kręciła się po nim dłuższy czas, była w drugim pokoju, skubała kamyki. Potem znowu położyła się przy wejściu, znowu dyszała (leżała w pełnym słońcu), pobawiła się patyczkiem i w końcu odleciała. Ale mogłam ją obserwować dobre 40 minut. Szkoda mi było odejść od komputera, bo nie wiadomo kiedy znowu będę mieć szansę zobaczenia któregoś z członków sokolej rodziny.
Na ostatnim zdjęciu widać białe końcówki ogona charakterystyczne dla Skierki. Ale z kolei tutaj widać maleńką plamkę na łebku, co znowu jest charakterystyczne dla Sawy.
No cóż, marny ze mnie Sherlock Holmes. Najważniejsze, że sokoły nie zapomniały o swoim domku i zaglądają do niego ciesząc nasze oczy.
Offline
I znowu miałam szczęście - zastałam sokoła w gnieździe. Ja stawiam na Skierkę, ale może to była Sawa? Chociaż nie doszukałam się charakterystycznych białych plamek na łebku. A ten sokół, którego dzisiaj miałam szczęście obserwować miał białe zakończenia ogona. Czyli Skierka. Ale głowy nie dam. W każdym razie którykolwiek z warszawskich sokołów to był - został uwieczniony na moich fotkach.
Siedział w gnieździe dłuższą chwilę - kręcił się, odwiedził sypialnię - potem przez kilkanaście minut siedział sobie w "drzwiach" i obserwował Warszawę - bardzo dzisiaj słoneczną i wakacyjną - czyli cichszą, spokojniejszą i bardziej przyjazną.
Potem odleciał do swoich spraw. Mam nadzieję, że znowu się wkrótce spotkamy.
Offline